Rozważanie na Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Tylko grzesznicy mogą pojąć, że orędzie o Bożym miłosierdziu jest „radosną nowiną”. Faryzeusze i uczeni w Piśmie byli ludźmi uczciwymi, pobożnymi i wypełniali prawo, a jednak gorszyło ich postępowanie Jezusa wobec grzeszników tak samo jak Jego nauczanie.
Czy musimy się najpierw stać grzesznikami, aby zrozumieć i doświadczyć Bożego miłosierdzia?
Nie.
Trzeba tylko mieć choćby niejasne pojęcie o świętości Boga, aby zrozumieć, że grzesznikami jesteśmy od początku i zawsze będziemy potrzebować miłosierdzia Bożego.
Jak bardzo „bogaty w miłosierdziu swoim jest Bóg”! Swoje wielkie miłosierdzie Bóg objawił nam w Jezusie. Wielka i niepojęta miłość Trójcy Świętej do nas, małych i grzesznych ludzi, objawia się właśnie jako miłosierdzie.
Pierwsze czytanie – Bóg sam będzie pasterzem swoich owiec.
Pasterze Izraela, tzn. królowie i przywódcy narodu zawiedli. Nadużywali swej władzy, nie dbali o słabych i ubogich, lecz tylko o swoje bogactwa i korzyści materialne. Dlatego przyszedł na nich dzień sądu, „czarny i ponury dzień” zagłady Jerozolimy.Odtąd sam Bóg będzie pasterzem swego narodu i poprowadzi go z powrotem do utraconej ojczyzny. Zaopiekuje się przede wszystkim słabymi i rozproszonymi.
Następnie Bóg zapowiedział przez Ezechiela, że powoła jednego, konkretnego pasterza dla swojego narodu, z którym zawrze nowe przymierze. Kiedy i w jaki sposób się to urzeczywistni, tego prorok nie wiedział. Ale my już wiemy, wszystkie te zapowiedzi spełniły się w osobie Jezusa.
Chrystus czuwa nad Kościołem, stąd nasza ufność, pewność nadziei i siła. Kościołowi jako takiemu nie grozi zagłada, najwyżej poszczególni ludzie a nawet narody mogą się od niego odłączyć ryzykując swoje wieczne zbawienie.
Drugie czytanie – Bóg ukazuje nam swoją miłość przez Chrystusa.
Bóg dał i daje wiele dowodów, że pragnie nas zbawić: śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, wylanie Ducha Świętego na Kościół, udzielanie Go każdemu, kto przyjmuje chrzest. Miłość Boga przyszła do nas w osobie Jezusa Chrystusa i to wtedy, „gdyśmy byli jeszcze grzesznikami”. Nie jest prawdą, że Bóg był zmuszony z nami się pojednać. Natomiast wiemy, z całą pewnością, że Bóg nas zawsze kocha, w przeciwnym razie Jego Syn nie umarłby za nas. To my potrzebowaliśmy pojednania z Bogiem, to my musieliśmy „zostać usprawiedliwieni”, a Bóg był tym, który chciał nas usprawiedliwić; w przeciwnym wypadku musiałby sądzić nas w swoim sprawiedliwym gniewie.
Św. Paweł wyciąga z tego dwa wnioski:
Jeżeli Bóg tyle uczynił dla nas, gdyśmy byli grzesznikami, to tym bardziej teraz, gdy zostaliśmy z Nim pojednani, możemy liczyć na Jego hojną miłość.
Niczego nie mamy, czym moglibyśmy się chlubić, na co moglibyśmy się powoływać, niczego, oprócz niepojętej miłości Boga, którą nas obdarza w Jezusie Chrystusie.
Ewangelia – Przypowieść o zagubionej owcy.
Ponieważ Jezus szukał towarzystwa z celnikami i grzesznikami, musiał „pobożnym” (faryzeuszom, uczonym w Piśmie) tłumaczyć, dlaczego tak postępuje, gdyż nie mieściło się to w ich mentalności. Racje uzasadniające czerpał ze swego posłannictwa, Ojciec posłał Go do grzeszników. Moglibyśmy również powiedzieć, że to Jego miłosierne serce skłania Go, aby na pierwszym miejscu „szukać i zbawiać to co zginęło”.
Jezus przyszedł jako lekarz, aby uzdrawiać chorych, jako pasterz, aby szukać zagubionych owiec. I nie zazna spokoju, póki ich wszystkich nie odnajdzie. Również w „niebie”, tzn. u Boga, radość nie jest pełna, dopóki żyją zagubieni grzesznicy. Za każdym razem, gdy człowiek oddalony od Boga powraca do Niego, niebo staje się jaśniejsze, a ziemia bardziej przyjazna. O tym mówili już prorocy Starego Testamentu, ale dopiero w Jezusie radosna nowina stała się rzeczywistością.
cer. Przemysław Róg