Rozważanie na II Niedzielę Wielkiego Postu.

Wzrok i słuch nie są jedynymi zmysłami, ale najważniejszymi, dzięki którym człowiek kontaktuje się z otaczającym go światem. Biedny, kto nie widzi, jeszcze bardziej pożałowania godny, kto nie słyszy. Wzrok i słuch, to najpierw procesy fizyczne, ale u człowieka stanowią osobowe i duchowe zjawiska, których nauka do dziś jeszcze w pełni nie wytłumaczyła.

Od słyszenia rozpoczyna się droga prowadząca do rozpoznania, zrozumienia, ale również do słuchania, dawania posłuchu i posłuszeństwa i wreszcie do czyn, działania.

„Jego słuchajcie”, Jezusa, który jest dla nas słowem i prawdą Bożą. Usłyszeć Jezusa można tylko wtedy, gdy się Go słucha, „z całego serca, z całej duszy i ze wszystkich sił”.

Bóg zawiera przymierze z Abrahamem.

Bóg Abrahama jest Bogiem, który towarzyszy człowiekowi na jego drogach i bierze udział w jego troskach. Obiecał Abrahamowi liczne potomstwo i ziemię Kanaan na własność. Abraham uwierzył Bogu i zaufał Jego wierności. Ponieważ Bóg jednak zwlekał z wypełnieniem danej obietnicy, stała się ona źródłem niepokoju dręczącego Abrahama. Bóg uspokajał go, zobowiązując się przymierzem spełnić obietnicę. Stało się to według starodawnego rytu zachowywanego przy zawierania różnych układów, strony układające się przechodziły pomiędzy rozcinanymi na połowę zwierzętami ofiarnymi.

Dym i ogień przesuwający się pomiędzy zwierzętami był znakiem Boga zawierającego przymierze z Abrahamem. Odtąd Abraham zrezygnował z gwarancji i pewności rozumianych po ludzku. Swą przyszłość złożył w ręce Boga. Wiara Abrahama stała się synowskim zawierzeniem.

Ten aspekt wiary doszedł w sposób niezwykły do głosu w powojennych dziejach Kościoła w Polsce, a następnie w Kościele powszechnym, wielka Nowenna Tysiąclecia zakończona aktem oddania się i zawierzenia Matce Najświętszej Kościoła w Polsce; Jan Paweł II zawierzył Kościół powszechny, ludzkość i całe stworzenie Duchowi Świętemu i Niepokalanemu Sercu Maryi.

Chrystus przekształci nasze ciała na podobne do swego chwalebnego ciała.

                Wśród Filipian znaleźli się tacy, których św. Paweł nazywa „wrogami krzyża Chrystusowego”. Chodzi mianowicie o ludzi, którzy albo przeceniali rolę ciała, albo nim gardzili. Pierwsi, to niektórzy chrześcijanie pochodzenia żydowskiego, którzy twierdzili, że obrzezanie jest konieczne do zbawienia; drudzy to grupy chrześcijan pochodzenia pogańskiego, zgodnie ze swymi pojęciami filozoficznymi lekceważyli i gardzili ciałem, a sprawy z nim związane uważali za „obszar niczyj”.

Oczywiście, przyznaje św. Paweł, ciało ludzkie jest „poniżone”, ale Chrystus zmartwychwstały ma moc przekształcić je i upodobnić do swojego ciała uwielbionego. U Niego „w niebie”, jest nasza ojczyzna. On jest naszą przyszłością. W Jego świetle musimy patrzeć na obecne życie i wszystkie nasze sprawy. Jakżeż potrzebna nam jest ta nauka Apostoła w czasach, gdy jedni ubóstwiają ciało ludzkie, a inni na różny sposób je poniżają, niszczą, zadają mu tyle udręk i bólu.

Przemienienie Pańskie.

Jezus powiedział swoim uczniom, że będzie cierpiał i umrze, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie. To samo pouczenie o krzyżu i chwale zawarte jest w opowiadaniu o przemienieniu na górze: Mojżesz i Eliasz mówią o „Jego odejściu”. tzn. męce i śmierci, a uczniowie widzą Jezusa przemienionego, w chwale niebieskiej jako uwielbionego Syna Człowieczego.

Za niedługo będą oglądali tego samego Jezusa na Górze Oliwnej jako cierpiącego Sługę Pańskiego. Tajemnicę tragicznego „odejścia”, którego dokonano w Jerozolimie, uczniowie zrozumieją dopiero wtedy, gdy Jezus po zmartwychwstaniu otworzy oczy i serca (por. Łk 24,25-26). Obecnie już nie Mojżesza mają słuchać, lecz Tego, którego wskazuje głos z obłoku: „To jest mój Syn umiłowany”.

Cer. Przemysław Róg