Rozważanie na 7 Niedzielę zwykłą.
Dokąd byśmy doszli, gdybyśmy poważnie brali słowa Jezusa: pomagać tym, którzy nam szkodzą; rezygnować z gwałtu i przemocy, a tym samym z naszych praw i uprawnień; dawać nie pytając, czy się opłaci.
Niebezpieczeństwo, że słowa te zostaną wzięte dosłownie nie jest zbyt wielkie. Kto się jednak odważy, ten poczuje wspaniały, chociaż cierpki powiew wolności Bożej, tchnienie miłości, która wszystko daje za darmo.
Tam się uśmiechać, gdzie nam w twarz plują; tam pomagać, gdzie się plecami odwracają do nas – to są wolne i twórcze działania na miarę samego Boga.
Przykazanie miłości nieprzyjaciół.
Po 4 błogosławieństwach i poczwórnym „biada” św.Łukasz przytacza różne słowa Jezusa, które są rozwinięciem błogosławieństw, chrześcijanin już teraz, w starym świecie, winien myśleć i postępować według prawd królestwa Bożego. Te słowa Jezusa dotyczą również i nas. Główny ich akcent spoczywa na pierwszych zdaniach dzisiejszej Ewangelii.
Uczeń Jezusa powinien miłować tych, którzy go nienawidzą, przeklinają i oczerniają. Uzasadnieniem takiego człowieka nie jest sama nagroda, której nawet nie może sobie wyobrazić. Najważniejszą racją jest, abyśmy stawali się podobni do Boga, jak dzieci, które starają się upodobnić do swojego ojca.
Miłość nieprzyjaciół daje udział, w godności synów Najwyższego, który „jest dobry dla niewdzięcznych i złych”.
Taki przykład dał nam Chrystus, który umiłował nas, gdybyśmy byli jeszcze grzesznikami, a więc Jego nieprzyjaciółmi.
Cer.Przemysław Róg